ulga kredytowa, czy ulgi w ogóle powinny być?

[amaltair]

Skoro mamy ulgę kredytowa na kredyt hipoteczny na mieszkanie to może warto się zastanowić nad odliczaniem kosztów wynajęcia mieszkania. Jak ktoś wynajmuje mieszkanie to zazwyczaj robi to ze względu na prace.
Najlepiej żeby żadnych ulg nie było bo niby czemu ktoś ma płacić niższe podatki bo sobie kupił mieszkanie i odlicza odsetki albo wynajął i odlicza czynsz najmu albo narobił dzieci i obcy ludzie mu do nich dopłacają zamiast sobie odkładać na swoją emeryturę może ludzie nie mający dzieci powinni dostawać 500+ na konto PPE PPK albo inne IKE czy IKZE.
Nie stać cię na kredyt to nie bierz kredytu, nie stać cię na wynajem mieszkania to go nie wynajmuj, nie stać się na dzieci to ich nie rób.

[piotrgarbulinski]

Zgadzam się, ulga kredytowa wygląda na typową kiełbasę wyborczą. Równie dobrze powinna być ulga żywnościowa, bo przecież bez ponoszenia kosztów na jedzenie nie miałbym przychodów. Podatek miał być prosty, a wprowadzanie nowej ulgi jest w tym momencie wypaczeniem tej idei.

[hjubi]

Z jednej strony tak (kiełbasa wyborcza), ale zawsze są dwie strony medalu. W Polsce jest chory system bankowo-kredytowy. Odkąd pamiętam, bank zawsze jest na pozycji win-win. Przycinali na WIBORze, indeksowane kredyty frankowe, lokaty, marże itd. Wiele razy zastanawiałem się dlaczego nie może być tak jak np. w Niemczech czy w krajach skandynawskich. Wg. mnie ulga kredytowa powinna być wprowadzona, bez dwóch zdań. Natomiast w/w ulga nie naprawi kreacji pieniądza przez bank poprzez zarabianie na ratach odsetkowych. Z jednej strony bank może posunąć się dalej i wprowadzić wysokie marże, bo i tak Kowalski zrobi fiku miku przy zeznaniu PIT. @TomaszMentzen @BartoszPrzybysz

[j21174]

ŻADNYCH ULG I DOTACJI !!! Ceny na rynku powinien kształtować popyt i podaż. Na rynek pieniądza powinien mieć wpływ tylko NBP, którego podstawowym celem jest utrzymanie inflacji na poziomie 2,5%. Jeżeli nie podobają się marże banków to jedyną akceptowalną formą ingerencji rządu jest zwiększenie konkurencji na rynku pieniądza poprzez dopuszczenie innych graczy do rynku, obniżenie kosztów funkcjonowania itd. Każda ingerencja w każdy rynek kończy się zniekształceniem cen równowagi co buduje bańki cenowe i zwiększa ryzyko krachu oraz umożliwia niesprawiedliwy zarobek. Konfederacja w odróżnieniu od innych rynków zamierza ingerować w rynek pieniądza, chociażby nową wersją podatku belki. Podnosząc koszt prywatnych emisji obligacji w stosunku do kredytów bankowych i obniżając atrakcyjność akcji i funduszy itd. w stosunku do lokat bankowych. RÓWNIEŻ ULGA KREDYTOWA JEST ZŁA, NAWET BARDZO ZŁA, nie widzę żadnego powodu aby zwiększać popyt na kredyty. Należy jak najszybciej zakończyć proces pompowania cen w mieszkaniówce i nadmiarowych zysków spekulantów na tym rynku. Spekulant to dla mnie słowo pozytywne ale sztuczne dopalanie ich zysków skończy się krachem.
P.S. Banki przycinały na WIBORze tak samo jak rzeźnik na kiełbasie, zadaniem rządu jest nie regulować wielkość marży tylko zwiększyć konkurencje na rynku. Jeżeli zaczniemy ingerować w rynek pieniądza tak jak proponujecie to jest czysty PRL Rynek pieniądza jest taki sam jak każdy inny, a za kreację pieniądza odpowiada NBP a nie rząd.

[nokem61]

Tu chyba pojawia się niezrozumienie jakieś. Ta ulga dotyczy tylko odstek w racie. Analagia do żywności czy wynajmu jest o tyle nietrafiona bo tam jest porównane to do całości kosztu żywności czy wynajmu.

[piotrgarbulinski]

Ale odsetki to jest właśnie koszt kredytu. Chyba że chodzi Ci o inne obowiązkowe koszty jak np. ubezpieczenie na życie - tu nie jest dla mnie jasne czy to też będzie podlegać odliczeniu, ale skala innych opłat powinna być niewielka. Natomiast rata kapitałowa nie podlega odliczeniu i to jest jasne, bo to tylko przeniesienie majątku z gotówki w nieruchomość. W przyszłości będzie można tę nieruchomość sprzedać, a jak kupimy żywność czy wynajem to nie sprzedamy tego za x lat.

[Jozek1]

Może w końcu wymóc na bankach (których Państwo jest głównym właścicielem w Polsce) kredyty oparte na stałym oprocentowaniu, jak w cywilizowanym świecie? Dlaczego obywatel, który z założenia jest mniej kompetentny niż instytucja finansowa (bank) ma ponosić ryzyko kredytowe, tym bardziej, że nie ma na niego żadnego wpływu.

[amaltair]

Dokładnie tak, to jest dla nich tak proste jak wprowadzenie stałej stopy na 5 lat, KNF kazał to banki zrobiły.

[BartoszPrzybysz]

Ulga kredytowa ma zrekompensować brak ulgi mieszkaniowej, która była nadużywana zarówno przez podatników, jak i organy podatkowe. Jest to jedno z rozwiązań, które chcemy zaproponować osobom, które zamierzają nabyć mieszkanie.

[MacDada]

Z punktu widzenia przepływów pieniężnych nie ma różnicy pomiędzy Ulgą Kredytową a Kredytem na 0% Tuska

Nie wiem co to za punkt widzenia -> mnie interesuje punkt widzenia mój (podatnika) i ewentualnie budżetu państwa.

Budżet państwa ponosi identyczny koszt

Budżet państwa NIE ponosi żadnego kosztu w przypadku ulgi. Co najwyżej nie osiąga zysku. Koszt to by był, gdyby DOPŁACAŁ do „ulgi”, dajmy na to, gdyby była to jakaś forma zasiłku, że za każdy dochód dostajesz coś extra od państwa. A tu jest odwrotnie. Państwo grabi część dochodu podatnika, a w przypadku ulgi co najwyżej grabi mniej.

Kiedy państwo może mieć ewentualnie jakiś koszt? Jak dopłaca do interesu. A zdaje się, że tak ma być z kredytami Tuska.

Każdy podatnik który nie korzysta z ulgi kredytowej pośrednio ją finansuje po przez płacenie wyższych podatków od kredytobiorcy.

Mylisz wydatki z przychodami. Może chodzi Ci to to, że państwo finansuje różne usługi i jeśli ktoś płaci mniejsze podatki, to tym samym ktoś inny płaci za te usługi? No to wtedy racja. No ale wtedy nikt nigdzie nie może mieć żadnej ulgi? Byłoby super -> pod warunkiem, że podatki byłyby powszechnie proste i niskie. Ale nie są. No i nadal nie jest to „to samo” co „kredyty Tuska”. Takie rozumowanie to nadużycie.

[j21174]

Liczy się efekt końcowy dla budżetu państwa oraz podatnika, a on jest identyczny co do wielkości kwoty w przypadku ulgi konfederacji oraz kredytu zero tuska. Tusk zabiera kredytobiorcy określoną kwotę w podatku PIT i potem oddaje jako kredyt 0%, konfederacja dokładnie tej samej wielkości kwotę pozwala odliczyć kredytobiorcy od podatku. Kwota ta to koszt kredytu(odsetki od kapitału). Efekt końcowy dla konkretnego kredytobiorcy oraz budżetu państwa jest identyczny. To wszystko finansują podatnicy - i tu mniej więcej o to chodzi co napisałeś w ostatnim akapicie.

[MacDada]

Liczy się efekt końcowy dla budżetu państwa oraz podatnika, a on jest identyczny

Nie tylko. Cel NIE uświęca środków. Są lepsze i gorsze metody.

Tusk zabiera kredytobiorcy określoną kwotę w podatku PIT i potem oddaje, konfederacja dokładnie tą samą kwotę kredytobiorcy nie odbiera.

Dokładnie. I to jest istotna różnica.

[j21174]

Tylko ja to uważam za niesprawiedliwe i błędne gospodarczo. Zwiększa popyt na mieszkania oraz wzrost ich cen. Przesuwa kapitał z inwestycji w przedsiębiorstwa na inwestycje w mieszkaniówkę.
Jeszcze jedna rzecz: Policzcie koszty ulgi kredytowej. Moim zdaniem będzie wielokrotnie droższa niż 0 tuska. 0 tuska dotyczy nowych kredytów, pomysł konfederacji wszystkich kredytów także już dawno zawartych.

[MacDada]

Tylko ja to uważam za niesprawiedliwe i błędne gospodarczo.

No spoko, każdy ma prawo uważać co chce. Ale to zupełnie inna teza niż rzucanie hasłami, że to jest „to samo co Tusk” albo „bolszewizm”. Takie hasła to również niesprawiedliwość ;-)